Wataha Szarych Jabłoni - przejdź również na docelową stronę: Wataha Srebrnego Chabra

Historii ciąg dlaszy...

Beryl patrzył ze złością na ptaka. W końcu wycedził przez zęby:
- Ponad trzydzieści wilków należy do WSJ... większość zaciągnięta do wojska... zaczynam rozumieć. Zbyt dużo szczegółów.
- Berylu, proszę... - Mundus jęknął żałośnie
- Cicho! Nam donosiłeś na WSJ... a WSJ na nas?
Ptak wbił wzrok w ziemię.
- Przeklęty szpieg! Dlaczego ciągle to robisz?! Czy przy każdej okazji musisz być przeciwko nam?! - krzyknął wilk.
- Berylu! - zawołał bezradnie ptak - nie mogłem inaczej...!
- Nie mogłeś? - samiec alfa WSC zmrużył oczy - z kim zatem jesteś? Z nami, czy z nimi?
- Ja... - Mundus mówił złamanym głosem ze łzami w oczach - jestem z wami, ale nie mogę być przeciwko nim...
- Dlaczego?! - Beryl krzyknął bez namysłu.
- Bo we mnie płynie ta sama krew, co w nich - odpowiedział ze spokojem.
Zapanowało milczenie.
- Co masz na myśli? - zapytała Eclipse.
- Pochodzę... z ich terenów, oni pochodzą z moich... tłumacz to sobie jak chcesz. To moja... rodzina.
- Przecież urodziłeś się w Rosji! - zaprzeczyła wadera. Ptak nerwowo pokręcił głową, zaciskając powieki.
- Na wschodzie... północnym... - Mundus mówił chaotycznie, wbijając wzrok w dal - stamtąd pochodzi cały mój gatunek... ja, moja matka... moja siostra i wiele innych, których nawet nie znam.
Nie znacie nazwy tego kraju.
Beryl przez chwilę zbierał myśli.
- Precz, szpiegu! Powiedz im, że nie będzie żadnej ugody! Nigdy! Nie poddamy się! Niech walczą, jeśli ich na to stać! A jeśli jeszcze raz cię tu zobaczę, zabiję jak psa!  - wrzasnął, kładąc uszy po sobie.
Mundus jakby na to czekając, wstał i mrużąc oczy syknął:
- Ja tu jeszcze wrócę... - to mówiąc, zanim ktokolwiek zdążył zareagować, odleciał.
W tamtej chwili, Beryl otworzył szerzej oczy. Przypomniał sobie dziwnie akcentowane słowa Kanjiela. Już wiedział, gdzie słyszał ten akcent. Przecież Mundus mówił tak samo... nie kłamał. Rzeczywiście był jego rodakiem.


  Anonimowy Kronikarz

Wataha Szarych Jabłoni

- Prawdę mówisz? - zapytał Beryl, otwierając szeroko oczy.
Mundus kiwnął głową. Wiadomość, że obca, doskonale uzbrojona wataha wdarła już dwa dni temu na tereny Watahy Srebrnego Chabra, przejmowała grozą. Obca wataha szalała po borach, nie zwracając uwagi na ewentualny sprzeciw. Bez wahania odbierali żywność mieszkańcom z południowych terenów Watahy Srebrnego Chabra na granicy z Watahą Wielkich Nadziei.
- Skąd to wiesz?! - zapytał szybko Beryl, samiec alfa WSC.
- Widziałem.
- Trzeba działać! Szybko! Wiesz coś jeszcze...?
- Ich przywódca nazywa się Kanijel. Ma liczące niespełna trzydzieści dusz wojsko i niejednego szpiega...
- Wiesz, kim są ci szpiedzy? - Beryl smętnie spuścił wzrok.
- Nie - ptak pokręcił głową.


  Anonimowy Kronikarz